Waldemar Wojtkowiak: Przyzwyczailiście kibiców do zwycięstw w Drużynowym Pucharze Świata. Tego samego będą zapewne oczekiwać także i w tym roku. A to stwarza presję.
Tomasz Gollob: To prawda, ale musimy sobie zdać sprawę, że w tym roku pojedziemy bez Jarka Hampela i Janusza Kołodzieja. To bardzo duże osłabienie naszej drużyny. Na razie skupiamy się na bydgoskim półfinale. Chcemy go wygrać, by spokojnie móc się przygotowywać do finału. A tam będzie bardzo ciężko, ale obiecuję, że powalczymy o jak najwyższe miejsce.
Fakt, że półfinał odbędzie się na torze Polonii, jest chyba dla was dużym atutem?
- Zdecydowanie tak. Kibice i tor powinni być naszym sprzymierzeńcem i ponieść do zwycięstwa. Oczywiście szanujemy przeciwników. Wiemy, że wszyscy rywale będą bardzo mocni. W żadnej reprezentacji nie zabraknie gwiazd.
Tyle, że oni też pojadą mocno osłabieni. Teoretycznie najsilniejszy rywal, a więc reprezentacja Danii, awizuje zespół bez Nicki Pedersena i Kennetha Bjerre. To spore dla was ułatwienie.
- Nie skupiamy się nad składami innych zespołów. Może rzeczywiście będą osłabieni, ale jak już wspominałem, my też pojedziemy bez naszej lokomotywy, a więc Jarka.
Miał pan ostatnio trochę pecha. Dwa poważne urazy i to w krótkim czasie. Wszystko jest już w porządku?
- Jeszcze nie do końca, ale powoli wraca do normy. Mam nadzieję, że limit kontuzji już wykorzystałem.
Tak wyglądał finał Drużynowego Pucharu Świata 2011 w Gorzowie