- Turniej pokazał, że idziemy bardzo dobrą drogą - czytamy na oficjalnej stronie drużyny Halle Lions. - I nie zmienia tego fakt, że goście z Gorzowa tym razem byli znacznie słabsi niż w poprzednich latach. Pokazaliśmy wiele fajnych fragmentów.
Jak widać ekipa gospodyń - aktualne wicemistrzynie Niemiec - ma sporą radość z dwóch pewnych wygranych nad KSSSE AZS PWSZ - 65:45 i 63:48. To jest naprawdę przyzwoity zespół, m.in. z olimpijką z Londynu w składzie Kanadyjką Tamarą Tatham. Jak usłyszeliśmy od naszej ekipy i kibiców, którzy dotarli także do Halle, tym razem niemieckim zespołom pomagały też ściany, co na turnieju towarzyskim mogło mocno dziwić, stąd do końcowych wyników lepiej nie przywiązywać jakiejś wielkiej wagi. Liga startuje dopiero 29 września i w tej chwili liczą się przede wszystkim rozegrane minuty, a zwycięstwa gorzowianek chcemy zliczać dopiero za chwilę.
W Niemczech ostatecznie nie zagrała jeszcze Katarzyna Dźwigalska, która spokojnie wraca do wyczynowego
sportu po urlopie macierzyńskim. Nie było też ostatniej koszykarki zagranicznej - Amerykanka Sybil Dosty dotarła do Gorzowa w niedzielę i od wtorku nasza drużyna rozpocznie przygotowania do zmagań w ekstraklasie w pełnym składzie. Pierwsze gry mają za sobą Chineze Nwagbo i Ariana Moorer, które zostały wysłane na boisko praktycznie z marszu. Nie ma co się zatem silić na ich oceny. Na stawianie plusów i minusów trzeba spokojnie poczekać do startu ekstraklasy.
Oprócz pojedynków z Halle ekipa KSSSE AZS PWSZ zagrała jeszcze dwa razy z czwartym zespołem drugiej
ligi niemieckiej - BG 74 Gottingen. Nasze akademiczki zapisały na swoim koncie zwycięstwo 68:53 i przegraną 55:60. Kolejne sparingi w najbliższy weekend, prawdopodobnie z Energą w
Toruniu.