To kolejny argument, by zawody organizowane w okresie połowy października miały co najwyżej rangę towarzyską. Podczas bydgoskiego turnieju emocje niepotrzebnie poniosły Tomka Golloba, którego słusznie sędzia wykluczył z biegu półfinałowego. Nie umniejsza to jednak sukcesu w postaci okrągłego, srebrnego krążka. Gollob wywalczył już szósty medal IMŚ w swojej karierze i co warte podkreślenia, żaden żużlowiec Stali Gorzów nie dojechał nigdy tak wysoko. Dotychczas polscy zawodnicy w barwach żółto-niebieskich zdobyli trzy brązowe medale (Jancarz, Plech i Gollob). Teraz mamy więc srebro i czwarty sukces w indywidualnych mistrzostwach świata.
Do siedziby gorzowskiego klubu napływają gratulacje i słowa uznania za wywalczenie prawa do organizacji najpierw półfinałów Pucharu Świata, a następnie barażu i finału. "Gazeta" zainicjowała dyskusję, czy wobec zapowiedzi
prezydenta miasta, nawet kosztem zaciągnięcia kredytu, rozbudowywać stadion im. Edwarda Jancarza. To dialog, nad którym warto się pochylić i szeroko wziąć w nim udział. Im więcej mieszkańców naszego miasta zabierze głos, tym lepiej. Patrząc na Leszno, którego władze postawiły na żużel (choć nie tylko) i światowe imprezy, myślę że warto. Rozmawiałem z władzami Unii oraz przedstawicielami tamtejszego Ratusza, którzy wyraźnie podkreślali, że rozgrywki Pucharu Świata oraz turnieje Grand Prix bardzo dobrze wpływają na promocję i rozwój ekonomiczny miasta. Twierdzą, że to trafna inwestycja. Jednak merytoryczne argumenty przeciwników rozbudowy obiektu w
Gorzowie są rzeczowe i ciekawe. Warto rozmawiać.
Cyrki wokół finału Ekstraligi cały czas trwają. Po ogłoszeniu kolejnej decyzji o przełożeniu spotkania zatelefonował do mnie znajomy mówiąc, że zielonogórzanie specjalnie przygotowują takie warunki, żeby pierwszy mecz finałowy odbył się w
Toruniu (tam jechać można bez kłopotu). Wiadomo, że w uprzywilejowanej sytuacji znajdzie się organizator rewanżowego pojedynku. Nie zgodziłem się z tą teorią, w końcu każde przełożenie zawodów ligowych to ogromne koszty. Z całą pewnością zamieszanie wokół najważniejszych meczów tegorocznych rozgrywek Speedway Ekstraligi dają nauczkę i nie wolno więcej takich błędów popełniać.
Przypomniał mi się dowcip, którego w całości cytować mi tu nie wypada. Dotyczy dwóch kolegów, którzy poszli na ryby i wyciągnęli z wody złotą rybkę. Tradycyjnie miała spełnić ich
życzenia. Pierwszemu wybudowała na podwórzu korty, na których grały gwiazdy światowego tenisa. Gościu trochę się zdziwił, bo nie o to mu chodziło. Szkopuł w tym, że rybka była przygłucha. Drugi na swoim podwórku chciał dostać wielką górę złota. W efekcie zobaczył górę błota.
Władze naszego żużla są więc naszą kochaną niedosłyszącą rybką, a
Zielona Góra kolejne dziesiątki tysięcy wyrzuca w błoto.
Jacek Dreczka - rzecznik Stali Gorzów