Pierwszy mecz przyszło Stali jeździć na wyjeździe z jednym z kandydatów do złota - Śląskiem
Świętochłowice, w którym brylowali wówczas bracia Paweł i Wiktor Waloszkowie, Mucha, Brabański i Jarmuła. Jeżdżono wtedy 13 biegów w meczu. Po 12 biegach było 37:34 dla Śląska i wydawało się, że jest "pozamiatane". Ale w 13 wyścigu jechał nieobliczalny Józef Jarmuła. Śląskowi do zwycięstwa wystarczył remis, a nawet porażka 2 do 4. Jednak Jarmuła już na pierwszym wirażu tak wystraszył Migosia i swojego kolegę Muchę, że obaj upadli i zostali wykluczeni. W dwuosobowej powtórce Jarmule wystarczyło przyjechać za plecami Jancarza, ale to dla Jarmuły nie było żadne wyzwanie. Tak długo nękał atakami gorzowianina, że go wreszcie przewrócił i nikt nie dojechał do mety. Sędzia przyznał Stali trzy punkty i w meczu był remis 37 do 37. Najlepsi w meczu byli właśnie Jancarz oraz Jerzy Padewski.
Już w trzeciej kolejce Stal doznała klęski w Rybniku (28 do 50) i wydawało się, że o złotym medalu będziemy mogli tylko pomarzyć. Zwłaszcza, że w piątej kolejce nasi zremisowali w
Częstochowie 39 do 39 (Jancarz 12 pkt, a nasz dobry znajomy Marek Cieślak 11 pkt). Po 11 kolejkach prowadził Śląsk, potem Rybnik, a na trzecim miejscu była Stal. W 12 kolejce doszło do meczu "na szczycie" w Gorzowie. Komplet widzów i wspaniałe spotkanie, w którym gorzowianie pokonali Rybnik 43 do 34, choć po sześciu biegach przegrywali 15 do 21. Bohaterami meczu byli Padewski (11 pkt), Jancarz (10) oraz Pogorzelski i Migoś (obaj po 8 pkt). Do decydującego starcia doszło 28 września w Gorzowie. Dla Śląska zwycięstwo oznaczało mistrzowski tytuł, a Stal, aby zdobyć koronę musiała wygrać nie tylko ze Śląskiem, ale potem jeszcze zwyciężyć w
Gdańsku. Po trzech biegach było 12 do 6 dla gości. Potem jednak gorzowianie jechali już jak w transie i zdecydowanie wygrali 45 do 31 (Józef Jarmuła i w tym meczu miał więcej upadków niż punktów). Już kilka dni później - 1
października 1969 r. - cały Gorzów zasiadł przy odbiornikach radiowych (telewizja wtedy o żużlu nie słyszała), aby słuchać relacji z Gdańska. Po 10 biegach był remis 30 do 30 i nasze
serca, również moje, biły dwa razy szybciej. Potem jednak dwa razy po 5:1 dla naszych i było po meczu. Złoto dla Gorzowa (12 pkt Jancarza)! Srebro dla walecznego Śląska, a brąz dla Rybnika. Średnia biegowa naszych liderów za cały sezon była imponująca: Jancarz - 2,61, a Andrzej Pogorzelski - 2,46.
Wiosną 2009 r. pierwszy mecz Stal rozegra w Lesznie. Przez analogię do meczu sprzed 40 lat też przydałby się remis. Czy jednak Gollobowi, Karlssonowi, Holcie i spółce będzie zależało na medalu? Czy oni wiedzą co zdarzyło się 40 lat temu? Czy historyczne złoto dla Gorzowa cokolwiek dla nich znaczy? Przekonamy się już za kilka miesięcy.
*Jerzy Synowiec
znany gorzowski adwokat, niegdyś prezes Stali Gorzów