Gorzów.sport.pl i dziennikarze Gazety bliżej Ciebie - znajdź nas na Facebooku!
Niestety bilans jest niekorzystny, większość klubów boryka się z problemami i robi wszystko, aby kolejny sezon nie był przysłowiowym gwoździem do trumny. Ratunek dla będącego w kryzysie polskiego żużla może być tylko jeden - reorganizacja rozgrywek, wsparcie Polskiego Związku Motorowego, telewizji oraz odrodzenie się czarnego sportu w wielkich ośrodkach.
Dziś mamy trzy kadłubowe ligi i tak naprawdę przeciętny kibic zespołu ekstraligowego nie jest w stanie wskazać, jakie drużyny startują na pierwszoligowym, a jakie na drugoligowym froncie. Przez lata w Polsce system rozgrywkowy był bardzo prosty i czytelny: czołowych dziesięć klubów walczyło o mistrzostwo, reszta zespołów w niżej klasie rozgrywkowej i tam biła się o awans do grona najlepszych. Ten sprawnie działający system został sztucznie rozbity z chwilą, gdy do polskich rozgrywek zgłosiły się kluby z ukraińskiego Lwowa, węgierskiego Debreczyna oraz łotewskiego Daugavpils. Utworzono wtedy trzy ośmiozespołowe ligi. Trójstopniowy podział przetrwał do dzisiaj, choć o występach w polskiej lidze naszych bratanków z południa mało kto pamięta. Doszliśmy jednak do ściany, gdyż w tym roku zachwiana i wypaczona została idea rządząca rozgrywkami, czyli system awansów i spadków. Pojawiły się za to przymusowe degradacje, a także konkursy na zespoły, które chcą jeździć w pierwszej lidze oraz ekstralidze. Z trudem uzbierano osiem klubów, które chcą się bić o drużynowe mistrzostwo Polski, nie zdołano uzbierać nawet ośmiu pierwszoligowych zespołów, a definitywny skład drugiej ligi nadal jest niepewny.
Ten stan trzeba naprawić, powracając do naturalnego podziału rozgrywek na dwie, liczne i ciekawe ligi. Takie rozwiązanie byłoby ze wszech miar słuszne i atrakcyjne dla stacji telewizyjnych, które dzisiaj, pomimo organizacyjnej degrengolady, są zainteresowane transmitowaniem czarnego sportu.
Nie wyobrażam sobie także w dalszym ciągu żużla w Polsce bez wielkich i silnych ośrodków w ekstralidze. Nie ma odwrotu. Dla dobra dyscypliny należy uczynić wszystko, aby sfinalizowane zostały budowy nowoczesnych stadionów w
Łodzi i
Poznaniu. Włączyć się w to aktywnie powinny Główna Komisja Sportu Żużlowego, Polski Związek Motorowy oraz minister sportu. Tylko prężne aglomeracje, do których ciągną młodzi ludzie, mogą wnieść do ekstraklasy i całego żużla ożywczy powiew świeżości. Byłoby pięknie, gdyby za przykładem aktywnych środowisk w Łodzi i Poznaniu kibice czarnego sportu odbudowali żużel w
Warszawie. Potencjał ekonomiczny jest niewiarygodny, a jak pokazało zainteresowanie biletami na tegoroczne Grand Prix, które odbędzie się na
Stadionie Narodowym (wejściówki rozeszły się w dwa dni), nad Wisłą jest wielkie zapotrzebowanie na żużel w najlepszym wydaniu.
Szkoda, że kompletnie w innej sytuacji są sympatycy czarnego sportu na Śląsku. Pięknie położony świętochłowicki stadion jest zapomniany i tylko nieliczni mieszkańcy tego miasta pamiętają, że wyścigi z udziałem Huszczy i Kochmana były wielkimi wydarzeniami sportowymi.
Czy w Polsce będziemy mieli nadal najsilniejszą oraz najbardziej przepłacaną ligę świata, czy pójdziemy śladem półamatorskich rozgrywek w Anglii, Danii czy
Niemczech? Nie mam wątpliwości, że o tym zadecyduje najbliższy sezon.
Jerzy Synowiec - znany gorzowski adwokat, niegdyś prezes Stali, obecnie radny