W ubiegłym roku, do podziału na sport wyczynowy w
Gorzowie było z miejskiej kasy 1,27 mln zł. Pod koniec 2013 r. radni zmienili uchwałę określającą warunki i tryb finansowania rozwoju sportu w naszym mieście. Do żużlowców, koszykarek oraz przedstawicieli sportów wodnych, naszym zdaniem bardzo słusznie, dołączyli również futboliści już od trzecioligowego poziomu. - Środki są wciąż takie same, dlatego im więcej chętnych, tym mniejsza, wymierna korzyść dla klubów - przyznał po tej decyzji, szef sportu w mieście Tomasz Kucharski. Swoje zdanie wyraził również Tadeusz Jędrzejczak, który chwalił pracę stilonowców, ale... - Tort finansowy będzie ten sam, a więc inni po prostu dostaną mniej. Czy to jest dobry pomysł? Uważam, że nie - stwierdził prezydent miasta.
Ostatecznie kwota jest jeszcze mniejsza. W projekcie budżetu
Gorzowa na 2014 rok zapisano dla wyczynowców o 120 tys. zł mniej niż 12 miesięcy wcześniej. To zła informacja dla naszych sportowców. Przedstawiciele poszczególnych klubów liczyli na jakieś zmiany na lepsze podczas sesji budżetowej. Tam jednak radni zapisali dodatkowo po 300 tys. zł na halę sportową i stadion Warty. Czy to powinny być właśnie te najistotniejsze ruchy? W klubach usłyszeliśmy, że w ten sposób ktoś próbuje zaopatrzyć się w kiełbasę wyborczą, wszak w listopadzie czekają nas kolejne
wybory samorządowe... Radni wykonali ważny, dobry krok, wybrali dyscypliny sportowe, które Gorzów powinien rozwijać, ale robią niewiele, aby jedna, dwie, czy trzy drużyny były tymi sztandarowymi. Dalej skazują je jedynie na egzystencję i przetrwanie. - Cieszy, że miasto postawiło na konkretne dyscypliny i dzięki temu kwoty wsparcia mogły być większe. Oczywiście patrząc na inne ośrodki, gdzie pieniądze na żużel, nawet w drugiej lidze, czy koszykówkę są przyznawane w milionach, a nie setkach tysięcy, chciałoby się, aby ta pomoc była jeszcze większa. Pozostaje mieć nadzieję, że ta pula będzie w kolejnych latach bardziej okazała - mówił przed rokiem prezes Stali Ireneusz Maciej Zmora. - Wiemy, jaki aktualnie jest miejski budżet, i cieszymy się, że mimo to prezydent oraz radni nie odwracają się od
marki, jaką jest gorzowska koszykówka, chcą ją ratować - dodawał Janusz Woźny, prezes klubu koszykarskiego. Obaj, i nie tylko oni, mieli wielką nadzieję na istotny wzrost sum pomocy z miasta.
Żużel - 600 tysięcy, koszykówka - 450 tysięcy, wiosła i kajaki w AZS AWF - 180 tysięcy. Taki był podział rok temu, a teraz po pieniądze zgłoszą się też piłkarze, Stilon zmierzający prosto do zreformowanej, znacznie atrakcyjniejszej, ale i droższej, drugiej ligi. Mający liczonych w tysiące kibiców, tak jak Stal, czy KSSSE AZS PWSZ. Te kwoty na najważniejsze sportowe marki w Gorzowie są zdecydowanie za małe, aby miały istotny wpływ na poziom budżetów i stwarzały możliwości walki o najwyższe laury przy pomocy miasta.
Nie ma co się obrażać i nawzajem wytykać błędy z przeszłości, tylko rozmawiać o finansowaniu gorzowskiego sportu w kolejnych latach, aby za chwilę nasze drużyny całkiem nie zeszły na margines. Stadiony, hale i boiska są niezwykle istotne i miasta wielkości Gorzowa już pokazały, jak je budować, a równolegle zdobywać medale mistrzostw Polski i walczyć w europejskich pucharach. Wiadomo, że utrzymanie wyczynowców to nie jest podstawowe zadanie miasta, ale przy mądrym, już dokonanym wyborze dyscyplin, czy naprawdę nie warto znów się o nich bardziej zatroszczyć? Przecież nie chodzi tu o jakiejś kolosalne sumy. Choćby na początek podwojenie aktualnej kwoty, rozpoczęcie negocjacji ze sztandarowymi drużynami od wsparcia na poziomie miliona złotych, a obok mądre i konsekwentne, a nie "wyborcze", czyli z doskoku, rozwijanie bazy, spowodowałoby, że już wkrótce znów nazywalibyśmy Gorzów miastem sportu. Dla wielu mieszkańców to jest niezwykle istotna część życia. Piękna, wzruszająca, wyjątkowo wartościowa.