Toruń zachowuje wprawdzie miejsce w Ekstralidze, ale zacznie sezon z dwunastoma minusowymi punktami, co oznacza, że o play-off będzie niezwykle trudno, ale załapanie się na czwarte miejsce, też gwarantujące dalszą jazdę o medale, jest jednak możliwe.
Kary finansowe - płatność na rzecz Falubazu, kary regulaminowe, płatności na cele społeczne i straty związane z organizacją imprez praktycznie bez wpływów, bo bilety mają kosztować symboliczną złotówkę - są dotkliwe i współmierne do winy. Zastrzeżenia można mieć jedynie do kary, jakiej poddał się kierownik toruńskiej drużyny Sławomir Kryjom. Dwuletnie zawieszenie nie odzwierciedla stopnia jego arogancji i bezczelności. Zaś pominięcie w karach, choćby w zawieszeniu, samych zawodników - to błąd. Osobiście uważam, że kary generalnie są zbyt łagodne, przynajmniej co do winnych osób, ale jestem w stanie zaakceptować te, które zostały orzeczone, oczywiście przy założeniu, że podtrzyma je Trybunał PZMot. Jeśli zostaną złagodzone, staną się nie karami, lecz pseudokarami.
Dlaczego? Otóż klub z Torunia, odmawiając startu w finale play-off, ośmieszył polski żużel na całym świecie, godząc wprost w kibiców i tych zebranych w
Zielonej Górze, i tych przed telewizorami. Było to i bezczelne, i aroganckie, podobnie jak i zachowanie kierownika drużyny osobiście. Zresztą nie pierwszy raz, bo przed rokiem podczas meczu w
Toruniu z Unią
Tarnów, też popisał się postawą niemającą nic wspólnego z zasadami fair-play. Torunianie, w szczególności szefowie klubu, a w zasadzie jego nieformalny właściciel Roman Karkosik pokazali, że za nic mają i kibiców, i interes całego żużla, działając na zasadzie: "Kto bogatemu zabroni upokorzyć biedniejszego".
Reakcja na kary jest znamienna. Czołowi dziennikarze zajmujący się żużlem, byli wybitni zawodnicy i większość działaczy innych klubów, uznali kary za rozsądne. I nie tylko dlatego, że Unibax stchórzył w Zielonej Górze. Myślę, że decydujący wpływ na odbiór kar miała postawa tego klubu po zdarzeniach - brak skruchy, bezczelne żądanie obustronnego walkowera oraz groźby, że w razie orzeczenia surowych kar Unibax wycofa się z ligi. Takie zachowanie oznacza, że Toruń niczego z zielonogórskiej lekcji nie zrozumiał.
Czy takie groźby są realne? Otóż nie są. To wyłącznie blef. Toruń wydał zbyt duże pieniądze na stadion i Grand Prix, aby teraz z tego
sportu zrezygnować, a stadion zaorać. A Roman Karkosik - jak każdy - jest do zastąpienia. Żużlowy świat nie zawalił się, kiedy odchodzili tak wielcy prezesi jak Zbigniew Morawski, Les Gondor, Władysław Komarnicki, czy Rufin Sokołowski i nie zawali się, kiedy znikną z niego Marta Półtorak (już to zapowiedziała), Józef Dworakowski i Roman Karkosik. Zniknięcie pani Półtorak i pana Karkosika w dalszej perspektywie może oznaczać tylko zysk dla żużla, bowiem znikną z niego osoby toksyczne, mające się za kogoś ważniejszego od samego sportu i dopuszczające się działań, których tolerować nie można. Kary mają odstraszać naśladowców i oczyścić atmosferę wokół żużla. I nie bójmy się straszenia płynącego z Torunia. Na złość mamie nie odmrożą sobie uszu, a jak odmrożą, to będą musieli założyć cieplejszą czapkę i tyle.